Drzewo Franciszka, część 4 – w poszukiwaniu bioróżnorodności
W poszukiwaniu bioróżnorodności.
Projekt „ Drzewo Franciszka”
Dnia 18 czerwca 2021 roku odbyły się czwarte zajęcia terenowe uczestników konkursu Drzewo Franciszka”-Ochrona różnorodności biologicznej. 10 osobowa grupa badaczy pod opieką pani Anny Kogut i zaprzyjaźnionego z naszą szkołą ornitologa – pana Piotra Wasiaka, w ramach współpracy z Sudeckim Towarzystwem Przyrodniczym, wyruszyła w poszukiwaniu bioróżnorodności w okolice Lubominka.i południowo-zachodnich stoków Chełmca Jeszcze nie opuściliśmy terenu naszego miasta, kiedy przydrożne zarośla i łąki zadziwiły nas różnorodnością gatunków. To już nie były zwykłe trawy, czy zielska, ale pokrzywa, bez której nie będzie rusałek, bo jest rośliną żywicielską gąsienic tych motyli, czy lek stosowany dawniej dla wzmocnienia organizmu po długiej zimie. Pan Piotr odkrywał przed nami całą „aptekę” : żywokost lekarski, kozłek lekarski, czy podagrycznik pospolity, którego właściwości wykorzystywali już Neandertalczycy, stosowali ziele do łagodzenia bólu i leczenia zdeformowanych stawów. W naszych czasach nazywaliśmy tę chorobę podagrą, od niej właśnie pochodzi nazwa rodzajowa rośliny-podagrycznik.
Nad głowami szybowały jerzyki, jaskółki dymówki i oknówki, nad łąkami rozlegał się śpiew skowronów polnych i świergotków łąkowych. W oddali polowały ptaki drapieżne: pustułka, myszołów, gdzieś zapędził się w nasze okolice rzadki drapieżnik- błotniak łąkowy. Nagle ktoś krzyknął, tam leci bocian. Pan Piotr szybko skierował lornetkę stwierdzając, że jest to bocian czarny, który gniazduje w okolicy. Z krzewów polowały gąsiorki, nabijające swoje ofiary na kolce, czy ciernie, a na drutach elektrycznych odpoczywał potrzeszcz, wydając serię metalicznych sylab. Dowiedzieliśmy się, że to niżowe i górskie świeże łąki użytkowane ekstensywnie, jedne z siedlisk przyrodniczych objętych ochroną w ramach europejskiej Dyrektywy Siedliskowej Natura 2000. Bardzo cenne ekosystemy dla ptaków, wieczorami możemy tu usłyszeć derkacze, świerszczaki, przepiórki. Zobaczyć siadające na krzewach pokląskwy, kląskawki, czy wzbijające się do góry spłoszone bekasy – tyle gatunków na niby takiej zwykłej łące.
Następnie minęliśmy wzgórze, hałdę po wyrobisku kopalni srebra, które było wydobywane w tym miejscu około 400 lat temu. Wzgórze porastają świerki, sosny no i czereśnie ptasie, cenne dla ptaków, orzesznic i innych pilchów. Okazało się, że całe wzgórze to siedlisko borsuków. Po drodze zatrzymaliśmy się nad stawem, którego brzegi porastały trzciny i pałki szerokolistne, właściciel sztucznie zasadził grzybienie białe zwane nenufarem lub lilią wodną, wyglądały pięknie. Janek wypatrzył pływające kijanki i zaskrońca, który umknął pod unoszące się na wodzie liście grzybieni
Staw otaczał piękny ogród, którego właściciel pozostawił duży fragment nieskoszonej łąki z naturalną roślinnością: złocieniami, jaskrami, firletkami. Pozostawianie takich fragmentów sprzyja czynnej ochronie bioróżnorodności. Brawa dla właściciela.
Słońce grzało i cieszyliśmy się, gdy dotarliśmy do ściany lasu. W cieniu lasu na miękkim dywanie trawy – śmiałka pogiętego, zrobiliśmy odpoczynek i zajęcia z kartami pracy. Pan Piotr tłumaczył nam czym różnią się typy lasów i łąk i po jakich gatunkach rozpoznajemy dane siedlisko, czym różni się zbiorowisko leśne zwane kwaśną buczyną od żyznej buczyny górskiej.
W szóstej godzinie zajęć zobaczyliśmy zwalony buk na ciekiem wodnym zasilający nasz Czerwony Potok, postanowiliśmy odpocząć. Pan Piotr opowiadał, jak ważne są martwe drzewa w lesie, jakie jest ich tzw. „drugie życie” i ilu gatunków zwierząt, grzybów zapewni przetrwanie. Mieliśmy ze sobą „walizkę ekobadacza” postanowiliśmy zbadać, parametry wody w potoku i pH gleby. Pan Piotr określił parametry po roślinności jaka rosła i organizmach, jakie żyły w wodzie. Wskaźniki chemiczne były ich potwierdzeniem.
Podczas naszej wędrówki oglądaliśmy również świadectwa, nieprzemyślanej działalności ludzkiej: porzucone śmieci, które wędrując zawsze zbieramy, niestety, składu porzuconych lodówek, czy sterty plastikowych pokryć dachowych nie jesteśmy w stanie posprzątać. Zastanawiamy się, dlaczego dorośli to robią, są przecież miejsca w mieście, gdzie możemy to bezpłatnie wywieźć.
Tyle informacji o terenie, po którym chodziliśmy podczas spacerów wiele razy, ale nigdy nie widzieliśmy tego, co zobaczyliśmy podczas zaledwie sześciogodzinnych zajęć. Jutro, gdy pójdziemy na spacer z psem będziemy już patrzeć inaczej…
Anna Kogut i jej uczniowie